O mnie

No matter how many breaths that you took and still couldn't breath.

czwartek, 28 czerwca 2012

28/29.06.2012

Przyznam się bez bicia, że nie trzymam teraz diety. Ale też nie wpierdalam jak odkurzacz. Od 3 dni robię serię ok.300 brzuszków. Dzisiaj brzuch mnie tak bolał że zeszło mi 3 razy dłużej:) Ale zrobiłam. Wcześniej ćwiczyłam na treningach z dziewczynami, a teraz robię w swoim tempie, i tak jest może lepiej? Nie chcę się teraz niszczyć. Dlatego brzuszki będę robić nadal, do diety wrócę kiedy będę na siłach, a ćwiczenia na kolejne partie ciała dołożę, gdy dojdę do wniosku, że a)mam wystarczająco silnej woli, b) brzuch bd wyglądał na tyle dobrze, że bd mogła odstawić brzuszki i skupić na innych ćwiczeniach. Na razie tylko zwracam uwagę żeby nie popełniać większych grzeszków. Wyniki z egzaminu, w czwartek wyniki ze szkół, jestem cholernie tym zestresowana, ciągle miewam zmiany nastroju. W jednej chwili o mało nie wybuchnę, w drugiej mnie to jebie. Trochę dziwna ta moja "nowa motywacja". Ale teraz zaczęło mi zależeć na "ubiciu" ciała, nie na schudnięciu. Ale to pewnie i tak przyjdzie razem z ćwiczeniami.
Wiem, ciągle się tłumaczę. Nie mam na tyle silnej woli, by narzucić sobie wszystko na raz.
Lecę was odwiedzić:)

poniedziałek, 25 czerwca 2012

26.06.2012

Przepraszam za długą nieobecność, awaria internetu potrwała dłużej niż myślałam.  Trzymałam dietę jeszcze przez kilka dni od kiedy mi odcięli, ale potem nie dałam rady.Nie miałam nawet jak sprawdzać kalorii...
Ale teraz wracam, mam nową motywację i nowy plan. Skupię się bardziej na ćwiczeniach. Jeżeli będę dalej chciała tańczyć, muszę wyrobić mięśnie, bo to podstawa niestety;/ Dłuższa notka jutro, bo padam, a jeszcze chciałam was odwiedzić:)

wtorek, 12 czerwca 2012

12.06.2012

Na szczeście jeszcze mam internet, oby ten stan trwał jak najdłużej:) Znalazłam sposób na odwiedzanie was. Nie przypuszczałabym ale na explorerze mi się otwiera wszystko. Przynajmniej na razie.
Dzisiaj lepiej niż wczoraj bo 1080kcal. Mam nadzieję zamknąć bilans na dziś, ale znam swoją "silną" wolę. Dlatego za dobry wynik uważam 1000, a za dupuszczalne 1300kcal, dopóki się nie przyzwyczaję do ograniczania się.  To dopiero drugi dzień i to całe jedzenie, które jest w domu woła mnie:( Być może zjem jeszcze np sałatę z jogurtem(20kcal). Mam co przeżuwać(muuuuu jestem krową) i kalorii nie jest dużo. Idealne na mecz. Oglądacie?

poniedziałek, 11 czerwca 2012

11.06.2012

Dziękuję za aż 4(!) komentarze:). Przepraszam, że znowu u was nie piszę- znowu nawala internet. Postaram się nadrobić, bo od jutra nie bd miała internetu przez ok. 3 dni:(. Kończy się umowa i zanim zacznie się nowa, nie bd nam dostarczać.
Dzisiaj nie najlepiej ok.1300kcal. Ale zawsze to mniej. Muszę się wybrać na zakupy, po jedzenie dla mnie, bo cała lodówka wypakowana jest tłuszczami.  Dzisiaj był chleb, ale za to bez ziemniaków. Kiedy tylko skończy się poprawianie ocen mam postanowienie: codziennie 2h ruchu. Jakiegokolwiek. Rower/hulahop/spacer/rolki/"ćwiczenia na dywanie":)
Przymierzyłam strój kąpielowy na plażę. MASAKRA. Cycki rozmiar zero, dupa i uda ogromne. Brzuch od biedy ujdzie. Że już nie wspomnę, o krzywych nogach(mimo, że lubię tą ich krzywość atrakcyjnie się nie prezentują) i pojebane żebra(na wierzchu, wystające). Muszę się zapisać do ortopedy;/ Znacie jakieś ćwiczenie na uda i dupę? Oprócz roweru. Wiele ćwiczeń na nogi muszę wykluczyć, bo mam tak słabe mięśnie, że nie jestem w stanie ich wykonać.

wtorek, 5 czerwca 2012

05.06.2012

Jest 16 i ok.550kcal. Zjadłam 490kcal + plasterek jakiegoś mięsa, które tata przywiózł z Hiszpanii. Nie wiem ile mogło mieć kcal, liczę 60 bo mogło być dosyć tłuste, ale plasterek był cienki jak kartka papieru(nie kroiłam, były zapakowane); prawie, że prześwitywał. Chyba baranina. Trzymam się dzisiaj bez chleba i ziemniaków.
Ciężko mi w tej chwili trochę, bo o 17 powinnam coś zjeść, a mam taki ładny bilans. Nie chcę się na coś rzucić, więc muszę dokładnie zaplanować co zjem. Krąży mi po głowie musli z mlekiem, albo fajnie doprawiony serek wiejski...
Ta dziewczyna podobna jest trochę do tej po prawo... i do takiej jaką chciałabym być. A z twarzy jestem może choć trochę podobna?  Oczywiście odpowiednio brzydsza, ale mimo wszystko...

Strasznie ciężko, ale się nie poddam. To dopiero początek, więc tak musi być.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

04.06.2012

Dzisiejszy dzień nie jest zły, ale średnio jestem z siebie zadowolona.
Zjadłam dzisiaj sałatkę z sosem musztardowo-miodowym + kawa na śniadanie. W szkole nic, potem kurczak + sałatka znowu. Pewnie jest z koło 1000 albo więcej. Nie wiem jak to liczyć. Teraz piję kawę, i nie chcę jeść więcej, ale moja wola jest do dupy... Na biurku leży czekolada. Dostałam na dzień dziecka. Muszę się jej pozbyć. Dam bratu czy coś, ale bd musiała się otwarcie przyznać do diety. Na szczęście moi rodzice nie zauważają tego, albo nie biorą tego poważnie. I dobrze.
Zważyłam się. Po obiedzie i w ubraniach ważę 55,4kg.  Gdzie jest to 50 kg do wakacji? Muszę przyznać, że moje ciało zyskało dużo przez te pół roku, ale to i tak za mało.
Mam nadzieję, że was nie rozjuszę tym ciastem, ale moim zdaniem jest średnio apetyczne, a opis wali w oczy.

EDIT: jest około 21. nie wiem jakim cudem, ale po prawo macie moje osiągnięcia - schudłam! Nie wiem jakim cudem ale się udało. Tym razem na 100% wiem, że to nie jest margines błędu. W dupie 2 i udach1cm.<3
Piszę znów, bo jestem głodna. Trochę przechodzi albo się przyzwyczajam ale mimo wszystko, lepiej będzie jak sobie przypomnę o co walczę. Zaraz pójdę się smarować. Zauważyłam trochę cellulitu na dupie.(boże, jaki wstyd). Podobno ma to średni związek z wagą, ale mimo wszystko... Trochę mi już to mazidło pomogło.(fat burner eveline - serum modelujące i wyszczuplające). Wyszczuplające biorę na dupę i nogi, modelujące na brzuch. Poczekamy zobaczymy:)  tą czekoladę podrzuciłam bratu. Na rolkach spaliłam 110kcal.
Zejdę teraz do kuchni po wodę... albo nie. Mam w plecaku.
Chyba mi już przeszło. Napiję się wody i idę się smarować. Potem ew. lekcje.

niedziela, 3 czerwca 2012

Po balu

Nie trzymałam się ostatnio żadnej diety, jadłam "na rozum". Wczoraj miałam bal, dziś znowu gości(ja pierdolę, jak często ktoś do mnie przychodzi). Ostra dieta nie miała sensu. Nie wpierdalałam jak odkurzacz. Nie schudłam ale też nie przytyłam.
Bal, bal i po balu.  Myślałam, że jak zawsze, po tego typu imprezach bd rozczarowana, ale o dziwo tak nie jest. Dobrze się bawiłam, wkurzał mnie tylko jeden przydupas, ale może się w końcu odwali.
Chudości, oto nadchodzę!
PS. Przepraszam, że nie piszę u niektórych z was. To stała zagrywka mojego komputera. Otwiera tylko stronę główną bloga, a linka z notką nie otwiera. Czasami tylko mu się zdarza i wtedy zawsze odpowiadam ale jak widzicie rzadko. Wiecie może co z tym zrobić? Używam firefoxa.