O mnie

No matter how many breaths that you took and still couldn't breath.

poniedziałek, 22 października 2012

22.10.2012

No zjebałam. Wiedziałam, że tak będzie. Zawsze tak jest jak pójdę do ortodonty.
Nie mam pojęcia ile ważę, i chyba nie chcę wiedzieć.
Zastanawiam się co ze sobą zrobić.
Przestaję jeść- nie wyrabiam w szkole, ciągle śpię, więcej palę(a potem się stresuję czy mnie rodzice nie wyczują) itd.
Jem- nie chudnę.
Moja obsesja(?) zaczęła się rok temu(minie za miesiąc). ważę tyle samo co na początku. Przez ten czas chudłam i tyłam, na ciągle +- 3kg. I nie więcej.
Kiedy nie trzymam diety, w zasadzie nie umieram z wyrzutów sumienia, ale ciągle gdzieś mi kołacze z tyłu głowy; nie chudniesz, nie chudniesz, gdzie to 52 kg, to jest tłuste, to też i to też, co wolno ci zjeść?
Jak w sobotę zjadłam wcale jeszcze nie tak dużo(napad zaczął się później), czułam się okropnie przejedzona, i to było genialne uczucie. Po 2 kanapkach czułam się przeżarta! 2 kromki!
A tu nagle BUM. I znów jestem pospolitym grubasem. Tyle chociaż, że ziemniaków nie ruszam.
Nie jestem chora, ale zaczynam przesadzać.

No to od jutra.. niech bd 800.

czwartek, 18 października 2012

18.10.2012

Dzisiejszy dzień był okropny. W szkole myślałam, że umrę. Potem korki. Później zginął pies, znalazł się z pół godziny temu, co się nadenerwowałam to moje. Z diety: 800kcal+ kawałek tortu(to była naprawdę wyjątkowa okazja/tak wiem, to i tak źle, tłumaczą się tylko winni). No i teraz popijam oranżadę. Wiem, znowu niedobrze.
Głupio się czuję. Dzisiaj przyszła babcia, kiedy wyszła z kuchni, wywaliłam połowę zawartości talerza o.O. Z jednej strony dobrze, ale czuję się nie fair wobec niej.
Ta thinspiracja już była, ale naprawdę mi się podoba i motywuje;)

środa, 17 października 2012

17.10.1012

Dzisiaj dobrze, zjadłam 830kcal + 1,5-2 garści musli. To musli pewnie bardziej kaloryczne, ale błonnik i tak dalej... nie wydaje mi się, żebym bardzo zgrzeszyła.
A na wadze... 56,6 po południu i w bluzie! Szkoda, że nie mam czasu się ważyć rano.. a waga stoi u rodziców, i nie chcę tam rano wchodzić. Może jestem dziwna, ale są momenty takie jak, wstawanie rano, wydaje mi się, że to dosyć intymna rzecz każdego człowieka, to jak rano wygląda itd. Nie muszę im się pokazywać. Chyba jestem przewrażliwiona.
Niby ma laska dobrą figurę, ale mając do wyboru nasze "zwyczajne" thinspiracje nie chciałabym takiej mieć. Te biodra ciągle uważałabym za za szerokie o.O.

wtorek, 16 października 2012

16.10.2012 Idiotka

Wczoraj i przedwczoraj spierdolone. Dzisiaj nie ma cudów, ale nie jest źle. Od jutra 1000kcal, wiem, że będzie ciężko(jak ja was podziwiam, jecie ok.500kcal na dzień), ale im łatwiejsze cele sobie stawiam tym bardziej to spierdalam.
Jestem idiotką.
Idealne biodra.

sobota, 13 października 2012

13.10.2012

Dieta idzie mi dobrze, dzisiaj jest 4 dzień 150kcal. Chciałabym jeść mniej, np 1000kcal. Na razie jest jakieś 900-950kcal, może uda mi się już nie jeść.
Waga dzisiaj pokazała 56,8. 1 kg mniej:) A i brzuch płaski :D
Miałam zamiar się zmierzyć ale: nie mogę znaleźć centymetra. W sumie, gdybym dobrze poszukała to bym znalazła, ale się boję. W dupie mam pewnie z 96-7. Kurwa, jak można mieć metr szerokości? No jak?
Przepraszam, że was nie odwiedzam, często trudno jest mi siąść do komputera, z nawału nauki. Obiecuję, że przez weekend nadrobię zaległości:) Dobre ma ciało ta dziewczyna.

wtorek, 9 października 2012

09..10.2012

Nie wiem co się dzieje, bo niby jestem pewna swojej motywacji i tak dalej, ale mi nie wychodzi... Dzisiaj było na styk z DZ(1800kcal.) Największy problem sprawia mi jedzenie w szkole.

Doskwiera mi nieco samotność.

sobota, 6 października 2012

06.10.2012

Nie mam siły wymyślać czegoś szczególnego.
Dieta;
1500kcal(bo jednak ciężko, się przerzucić na 1000 i mniej od razu)
bez chleba, bułek, ziemniaków,
bez gazowanych napoi,
słodyczy,
cukru(słodzik)
mniej kawy,
więcej herbat(zielonej) i mięty.

Jest po prostu chujowo. Jestem okropnie przemęczona, muszę wstawać wcześnie rano, w domu jestem dopiero o 15-16. Czasami muszę jeszcze gdzieś biegiem wyjść. Mniejsza. Zastanawiam się gdzie jest moja osoba sprzed roku.
 Chujnia.

piątek, 5 października 2012

05.10.2012

Mam nową motywację, i mam ochotę sobie odmawiać jedzenia:). Dzisiejszy dzień, nie był dobry, ale teraz czuję jakiś napływ energii do ćwiczeń i odchudzania. Krótko, ale muszę już iść. Wieczorem jeszcze napiszę plan odchudzania:)

środa, 3 października 2012

04.10.2012

GRUBAS. 59kg!!! Jestem przerażona. Przed chwilą zjadłam kanapkę. Nie potrafię sobie odmówić. Ale koniec z tym. Dzisiaj będzie dobrze.

sobota, 22 września 2012

22.09.2012

Nie udało mi się pisać codziennie, bo jestem tak strasznie przemęczona szkołą, że nie wyrabiam. Np. w poniedziałki idę na 8(pobudka.630) i w domu jestem o 17. Ale diety mimo wszystko nie zwaliłam:) Wczoraj na wycieczce zjadłam;
kanapka rano + kawa
2 kanapki w autokarze
trochę paluszków, chipsów ale dosłownie troszeczkę na spróbowanie- nie smakowały mi.
potem poszliśmy do salad story, kupiłam sałatkę(mało kcal), i miała sos- musztardowo-miodowy-dodaje się też do niego ok. łyżeczkę oleju;/ ale ogólnie nie mam poczucia, że zwaliłam, inni jedli kfc.
Mimo tego co zjadłam, i tak ciągle czułam się głodna, więc chyba źle nie było.
Waga dzisiaj 56,6;/ Nie zważyłam się 1 dnia, ale w ostatnich tygodniach  waga wahała się od 57-58:O Największa waga jaką kiedykolwiek udało mi się osiągnąć!;/ Brzuch mam bardziej płaski, ale nie jestem zadowolona.
Dzisiaj zjadłam:
Śniadanie
2 jajka 160kcal.
łyżeczka chrzanu(pewnie nie wiele)
kromka wasa 20kcal + 2 plasterki drobiowej- 30kcal + keczup - 15kcal
kawa: mleko 60kcal + słodzik 0kcal
wychodzi, jakieś 300kcal, miałam nadzieję, że to mniej. Wszystko przez te jajka, skusiłam się "bo to samo białko przecież".


poniedziałek, 17 września 2012

17.09.2012

Dość. Od jutra ściśle 1000kcal. Byłam w stanie trzymać te 1000kcal dłuższy czas więc... dam radę.  Mam dość swojego dupska. Ostatnio to przez nie mam kompleksy, nosz kurwa, raz że ogromne, 2 że grawitacja..... no komment. Od dzisiaj będę pisać codziennie bo to pozwala się bardziej kontrolować.
W piątek mam wycieczkę, prawdopodobnie całodniową. Macie jakieś sposoby żeby nie chciało się jeść?
Thispiracje tym razem w innej formie;
http://www.joemonster.org/art/20970/Upokarzajaca_wizyta_w_Disneylandzie_i_jej_nastepstwa

http://www.joemonster.org/art/20983/Ile_ona_ma_lat_


Myślę, że dlatego tak się wstrzymuję z tym odchudzaniem ze względu na cycki. I tak mam małe B co dopiero za 7kg? Jak było u was?

sobota, 8 września 2012

08.09.2012

Nie jestem w stanie trzymać bardziej restrykcyjnej diety, ale udało się dobić do 56kg. Nie wiem jakim cudem, bo mam taki ciągły stres w szkole, że ciągle żrę. Poszłam do niby elitarnej szkoły i ciągle wychodzi że mam ogromne braki w porównaniu z resztą mimo średniej 5,5:O.
Jutro nareszcie mam czas, więc umyślę sobie nowy plan.  Na pewno mniej żarcia w szkole. Z raz dziennie wychodzę na szluga i muszę potem coś zjeść żeby nie było czuć;/ nie ufam gumom.
Idę was odwiedzić:) Nabiorę nowej motywacji.

poniedziałek, 3 września 2012

03.09.2012

Dzisiaj sukces:) Ciągle się upominam żebym się nie nim nie zachłysnęła;/ Dzisiaj zjadłam:
kawa ok.90kcal
0,5l coli 200kcal(byłam na spotkaniu integracyjnym z nową klasą, i tak odmówiłam pizzy)
chińszczyzna- wyrzygana;/ zjadłam przed mamą
serek(jogurt?) niecałe 300kcal
znów kawa ok.90
 680kcal
ale miałam dzisiaj spory spacer, więc może niech bd 600:)

Wiem, że nie powinnam rzygać, ale byłam taka podjarana tym że mało zjadłam, a potem mama przyniosła to chińskie żarcie i musiałam.. zaraz by było że pieniądze wydane i sie marnuje. I tak się marnuje:P.



sobota, 1 września 2012

1.09.2012

Podnoszę się po raz ostatni, teraz muszę osiągnąć cel. Bo to jest NIENORMALNE ważyć 57kg!(yep, "zwaliłam" 1). I nienormalne jest ciągłe użalanie się nad sobą i ryczenie na widok spasionego cielska. 50kg to absolutny must have .
Generalnie nie czuję się dobrze sama ze sobą. Nie mogę dojść do siebie po obozie. Byłam tam zwyczajnie sobą,a tutaj muszę ciągle kogoś udawać. Znów wpełzam w swoje materialistyczne zachcianki, próbując wypełnić ten brak siebie, chociaż jednocześnie czuję jakbym oddzierała siebie od ciała.
Co by tu jeszcze. Palę. Choć nie na tyle, by zabiło to głód. Na obozie była to paczka dziennie teraz ok. 3 szlug. Nic dziwnego, że nie czułam tam głodu.



niedziela, 26 sierpnia 2012

W walce z samym sobą nie mam przecież żadnych szans.

Zjebałam. Myślałam, że mimo wszystko dam radę bez was, blog uzależnia i chciałam to rzucić. Ale spierdoliłam to najbardziej jak się tylko dało. Nie wróciłam do starej wagi, tylko ją przekroczyłam! Startowałam z 56, teraz jest 58!! WSTYD mi przed samą sobą i przed wami, bo zaczęłam w listopadzie i osiągnęłam dno, totalne gówno.
Na razie jest 350kcal.  Na dzisiaj 1000(najlepiej mniej), ale od jutro twardo, bez konkretnego limitu, tylko "byle jak najmniej", czyli w okolicach 500.
Idę do was.

czwartek, 9 sierpnia 2012

09.08.2012. To co znam.

Trochę przegięłam z jedzeniem, przez ten swój "sukces". Czuję się raczej dobrze w swoim ciele, co mogłam zmienić zmieniłam, na inne rzeczy nie mam wpływu. Ale brakuje mi kontrolowania tego co jem. Wracam. Nie mam pojęcia czy to dobrze, czy źle. Zagubiłam ostatnio swoją tożsamość, wydawało mi się, że wiem kim jestem. Zmieniłam się ja, zmieniły się moje zwyczaje,upodobania i nawyki. Dieta to coś co znam.  Witajcie znów.
PS> Zdjęcie zrobię za kilka dni, jak będę miała czym.

sobota, 4 sierpnia 2012

04.08.2012

Hej wszystkim:) Wczoraj wróciłam z obozu. Było tak zajebiście, że nawet nie potrafię tego wyrazić, i nie będę próbować, bo to wyjdzie sztucznie na ekranie. Żałuję tylko kilku rzeczy zrobionych po pijaku... Ale mam w gruncie rzeczy wyjebane.
Dieta na obozie szła mi BARDZO dobrze. Na śniadanie kanapka+kawa, obiad surówka +mięso, kolacja najcześciej nic. Ale nie schudłam nic. Tj. na wadze jest 54kg. Może to przez alkohol, ale nie żałuję.
Szczerze, to jestem już bardzo zadowolona ze swojego ciała(oprócz braku cycków rzecz jasna). Od kiedy zaczęłam przygodę z odchudzaniem zeszło ze mnie jakieś 2,5kg, jakieś 6cm z brzucha, po 2cm z ud, 1cm z dupy.(lepiej nie mówić, ile mi to zajęło) Wyglądam teraz szczupło, możliwe, że za szczupło. Jutro postaram się  rzucić jakieś zdjęcia, więc same ocenicie. Nie wiem, czy chcę to ciągnąć, bo nęcą mnie diety, ale nie chcę przerażać swoim ciałem, a wszyscy na obozie mówili mi, że jestem za chuda. A moim zdaniem jestem w sam raz.
Idę was odwiedzić.

środa, 18 lipca 2012

Szybka pomoc

Teraz bardzo szybka notka, jeżeli któraś może pomóc to bardzo proszę. Jakiś czas temu była u mnie koleżanka, byłam zalogowana na googlach, a miałam wyświetlony filmik na yt, z boku w górnym rogu pojawia się Perfekcja Perfekcja(o ironio, co mnie naszło jak zakładałam tu konto), teoretycznie mogła tego nie zauważyć, ale aż się spociłam. Tu podpisuję się Karenina(co zamierzam zmienić), ale jak myślicie czy są szanse na namierzenie mnie? Ona jest raczej ciemna:) ale kto ją tam wie.
Druga część to ograniczenie czytelników do wybranych osób, do tego potrzebna jest lista kontaktów. Wiecie o co chodzi?

18.07.2012

No i dupa, jest dopiero 14, a ja już mam na koncie 1000kcal... Spróbuję trochę spalić... Mam wyrzuty sumienia bo mogłabym spalić i jednocześnie zjeść mniej...

wtorek, 17 lipca 2012

17.07.2012

Wczoraj był 1000 z tym, że niestety z przewagą słodyczy. I rzygałam. Cóż... Tyle tylko pożytku, że jak następnym razem będę chciała zjeść nadprogramowo, to sobie przypomnę efekt rzygania.
Dzisiaj ładnie 1030.
Byłam dzisiaj ćwiczyć, rozciągnęłam się tak, że mi wszystko pęka. Muszę się rozciągnąć do drugiego szpagatu.
Jutro będę biegać. Chciałam zacząć z nowym planem i dzisiaj, i wczoraj, ale rano się nie mogłam zebrać, a wieczorem bym pozrywała ścięgna po rozciąganiu.
Idę was odwiedzić:).
EDIT. zapomniałam dodać. Rano było 53.9, po prawo zaznaczyłam na razie 54, no są nowe wymiary:)

niedziela, 15 lipca 2012

15.07.2012

Stanęło dzisiaj na 1000, dalej nie jem:) Jeżeli wytrzymam jeszcze parę dni, to moje komentarze chyba przestaną być hipokryzją?:)
Właśnie miałam iść biegać, ale przypomniałam sobie o efedrynie. Bez recepty niedostępna, ale sudafed i cirrus zawierają pseudoefedrynę, która działa podobnie. Sudafed ma podobno 4 razy więcej pseudoefedryny(słabszej) niż dawny tussipect(efedryna-mocniejsza). Nęci mnie to od dłuższego czasu. Skusiłabym się na cirrus ze względu na to, że z tego co wyczytałam jest słabszy, a wiadomo... lepiej nie ryzykować za bardzo. Tak, wiem, że to może być niebezpieczne dlatego jeżeli któraś brała, to z chęcią poznam wasze opinie.

sobota, 14 lipca 2012

14.07.2012.

Szczerze mówiąc to nie wiem, o czym mam pisać.  Mam taki problem, że bardzo łatwo przywiązuję się do ludzi, kiedy naprawdę dla nich to jest nic, nic się nie wydarzyło. Dlatego choć ja lubię czytać wasze blogi, to zastanawiam się czy was interesują moje kolejne porażki. Wybaczcie, bo choć sama chciałabym być wspierana przez Was to na razie nie będę komentować waszych blogów. Mam nadzieję, że tylko przez kilka dni, dopóki się nie podniosę. Nie chcę wam pisać słów w stylu "dasz radę" kiedy sama nie daję. To by była hipokryzja. Już nawet nie o chudnięcie chodzi, bo to przyjdzie z czasem, ale o trzymanie kontroli.
Dziś nie było najgorzej, biorąc pod uwagę to ile już nie trzymam diety. Nie liczyłam dokładnie kalorii, ale nie powinno być więcej niż moje dozwolone 1800(zapotrzebowanie). Jutro stawiam wyzwanie tysiąca.
Chcę się przestawić na jedzenie mniej bo na obozie będę miała okazję do ograniczenia jedzenia. Postawię na system połówkowy- połowa tego co na talerzu. Jak się uda to mniej. Na obozach tak bywa... nie zjesz śniadania i od razu masz rozmowę o ED, bo się jakiś kabel znajdzie. No, chyba że się trafi na normalnych ludzi. Tak czy inaczej chcę schudnąć na  tym obozie. Nawet 1kg mnie usatysfakcjonuje.

piątek, 13 lipca 2012

13.07.2012

Nie dam rady bez waszego wsparcia. Proszę, opierdolcie mnie. Nawrzucajcie mi, nawtykajcie. Ktoś musi mnie kopnąć naprzód.

poniedziałek, 2 lipca 2012

02.07.2012

Nie mogę! Muszę do was wrócić.
Plan na jutro: 10.00 kawa(bez cukru)(50kcal) + mizeria(ok.100kcal.)
13.00 herbata(bez cukru)(0kcal) + kanapka z szynką(ok.130kcal)
16.00 herbata(0kcal) + musli z mlekiem (ok. 300kcal)
19.00 herbata + gotowane warzywa(max.100kcal).
+ kawa w ciągu dnia.
Zapamiętać: pooglądać jedzenie na internecie, zamiast wpadać do kuchni.
Prawda jest taka że gówno się najem, nadal bd głodna jak 100 skurwysynów, a kalorii masa! Kurwica mnie bierze, bo niby nic wielkiego się nie dzieje, że zjem więcej, nie mam ochoty się mordować za dodatkowo zjedzoną kanapkę, ale za każdym razem jak coś jem, myślę o tych pierdolonych kaloriach! Czy to już choroba? Co jest ze mną nie tak?

czwartek, 28 czerwca 2012

28/29.06.2012

Przyznam się bez bicia, że nie trzymam teraz diety. Ale też nie wpierdalam jak odkurzacz. Od 3 dni robię serię ok.300 brzuszków. Dzisiaj brzuch mnie tak bolał że zeszło mi 3 razy dłużej:) Ale zrobiłam. Wcześniej ćwiczyłam na treningach z dziewczynami, a teraz robię w swoim tempie, i tak jest może lepiej? Nie chcę się teraz niszczyć. Dlatego brzuszki będę robić nadal, do diety wrócę kiedy będę na siłach, a ćwiczenia na kolejne partie ciała dołożę, gdy dojdę do wniosku, że a)mam wystarczająco silnej woli, b) brzuch bd wyglądał na tyle dobrze, że bd mogła odstawić brzuszki i skupić na innych ćwiczeniach. Na razie tylko zwracam uwagę żeby nie popełniać większych grzeszków. Wyniki z egzaminu, w czwartek wyniki ze szkół, jestem cholernie tym zestresowana, ciągle miewam zmiany nastroju. W jednej chwili o mało nie wybuchnę, w drugiej mnie to jebie. Trochę dziwna ta moja "nowa motywacja". Ale teraz zaczęło mi zależeć na "ubiciu" ciała, nie na schudnięciu. Ale to pewnie i tak przyjdzie razem z ćwiczeniami.
Wiem, ciągle się tłumaczę. Nie mam na tyle silnej woli, by narzucić sobie wszystko na raz.
Lecę was odwiedzić:)

poniedziałek, 25 czerwca 2012

26.06.2012

Przepraszam za długą nieobecność, awaria internetu potrwała dłużej niż myślałam.  Trzymałam dietę jeszcze przez kilka dni od kiedy mi odcięli, ale potem nie dałam rady.Nie miałam nawet jak sprawdzać kalorii...
Ale teraz wracam, mam nową motywację i nowy plan. Skupię się bardziej na ćwiczeniach. Jeżeli będę dalej chciała tańczyć, muszę wyrobić mięśnie, bo to podstawa niestety;/ Dłuższa notka jutro, bo padam, a jeszcze chciałam was odwiedzić:)

wtorek, 12 czerwca 2012

12.06.2012

Na szczeście jeszcze mam internet, oby ten stan trwał jak najdłużej:) Znalazłam sposób na odwiedzanie was. Nie przypuszczałabym ale na explorerze mi się otwiera wszystko. Przynajmniej na razie.
Dzisiaj lepiej niż wczoraj bo 1080kcal. Mam nadzieję zamknąć bilans na dziś, ale znam swoją "silną" wolę. Dlatego za dobry wynik uważam 1000, a za dupuszczalne 1300kcal, dopóki się nie przyzwyczaję do ograniczania się.  To dopiero drugi dzień i to całe jedzenie, które jest w domu woła mnie:( Być może zjem jeszcze np sałatę z jogurtem(20kcal). Mam co przeżuwać(muuuuu jestem krową) i kalorii nie jest dużo. Idealne na mecz. Oglądacie?

poniedziałek, 11 czerwca 2012

11.06.2012

Dziękuję za aż 4(!) komentarze:). Przepraszam, że znowu u was nie piszę- znowu nawala internet. Postaram się nadrobić, bo od jutra nie bd miała internetu przez ok. 3 dni:(. Kończy się umowa i zanim zacznie się nowa, nie bd nam dostarczać.
Dzisiaj nie najlepiej ok.1300kcal. Ale zawsze to mniej. Muszę się wybrać na zakupy, po jedzenie dla mnie, bo cała lodówka wypakowana jest tłuszczami.  Dzisiaj był chleb, ale za to bez ziemniaków. Kiedy tylko skończy się poprawianie ocen mam postanowienie: codziennie 2h ruchu. Jakiegokolwiek. Rower/hulahop/spacer/rolki/"ćwiczenia na dywanie":)
Przymierzyłam strój kąpielowy na plażę. MASAKRA. Cycki rozmiar zero, dupa i uda ogromne. Brzuch od biedy ujdzie. Że już nie wspomnę, o krzywych nogach(mimo, że lubię tą ich krzywość atrakcyjnie się nie prezentują) i pojebane żebra(na wierzchu, wystające). Muszę się zapisać do ortopedy;/ Znacie jakieś ćwiczenie na uda i dupę? Oprócz roweru. Wiele ćwiczeń na nogi muszę wykluczyć, bo mam tak słabe mięśnie, że nie jestem w stanie ich wykonać.

wtorek, 5 czerwca 2012

05.06.2012

Jest 16 i ok.550kcal. Zjadłam 490kcal + plasterek jakiegoś mięsa, które tata przywiózł z Hiszpanii. Nie wiem ile mogło mieć kcal, liczę 60 bo mogło być dosyć tłuste, ale plasterek był cienki jak kartka papieru(nie kroiłam, były zapakowane); prawie, że prześwitywał. Chyba baranina. Trzymam się dzisiaj bez chleba i ziemniaków.
Ciężko mi w tej chwili trochę, bo o 17 powinnam coś zjeść, a mam taki ładny bilans. Nie chcę się na coś rzucić, więc muszę dokładnie zaplanować co zjem. Krąży mi po głowie musli z mlekiem, albo fajnie doprawiony serek wiejski...
Ta dziewczyna podobna jest trochę do tej po prawo... i do takiej jaką chciałabym być. A z twarzy jestem może choć trochę podobna?  Oczywiście odpowiednio brzydsza, ale mimo wszystko...

Strasznie ciężko, ale się nie poddam. To dopiero początek, więc tak musi być.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

04.06.2012

Dzisiejszy dzień nie jest zły, ale średnio jestem z siebie zadowolona.
Zjadłam dzisiaj sałatkę z sosem musztardowo-miodowym + kawa na śniadanie. W szkole nic, potem kurczak + sałatka znowu. Pewnie jest z koło 1000 albo więcej. Nie wiem jak to liczyć. Teraz piję kawę, i nie chcę jeść więcej, ale moja wola jest do dupy... Na biurku leży czekolada. Dostałam na dzień dziecka. Muszę się jej pozbyć. Dam bratu czy coś, ale bd musiała się otwarcie przyznać do diety. Na szczęście moi rodzice nie zauważają tego, albo nie biorą tego poważnie. I dobrze.
Zważyłam się. Po obiedzie i w ubraniach ważę 55,4kg.  Gdzie jest to 50 kg do wakacji? Muszę przyznać, że moje ciało zyskało dużo przez te pół roku, ale to i tak za mało.
Mam nadzieję, że was nie rozjuszę tym ciastem, ale moim zdaniem jest średnio apetyczne, a opis wali w oczy.

EDIT: jest około 21. nie wiem jakim cudem, ale po prawo macie moje osiągnięcia - schudłam! Nie wiem jakim cudem ale się udało. Tym razem na 100% wiem, że to nie jest margines błędu. W dupie 2 i udach1cm.<3
Piszę znów, bo jestem głodna. Trochę przechodzi albo się przyzwyczajam ale mimo wszystko, lepiej będzie jak sobie przypomnę o co walczę. Zaraz pójdę się smarować. Zauważyłam trochę cellulitu na dupie.(boże, jaki wstyd). Podobno ma to średni związek z wagą, ale mimo wszystko... Trochę mi już to mazidło pomogło.(fat burner eveline - serum modelujące i wyszczuplające). Wyszczuplające biorę na dupę i nogi, modelujące na brzuch. Poczekamy zobaczymy:)  tą czekoladę podrzuciłam bratu. Na rolkach spaliłam 110kcal.
Zejdę teraz do kuchni po wodę... albo nie. Mam w plecaku.
Chyba mi już przeszło. Napiję się wody i idę się smarować. Potem ew. lekcje.

niedziela, 3 czerwca 2012

Po balu

Nie trzymałam się ostatnio żadnej diety, jadłam "na rozum". Wczoraj miałam bal, dziś znowu gości(ja pierdolę, jak często ktoś do mnie przychodzi). Ostra dieta nie miała sensu. Nie wpierdalałam jak odkurzacz. Nie schudłam ale też nie przytyłam.
Bal, bal i po balu.  Myślałam, że jak zawsze, po tego typu imprezach bd rozczarowana, ale o dziwo tak nie jest. Dobrze się bawiłam, wkurzał mnie tylko jeden przydupas, ale może się w końcu odwali.
Chudości, oto nadchodzę!
PS. Przepraszam, że nie piszę u niektórych z was. To stała zagrywka mojego komputera. Otwiera tylko stronę główną bloga, a linka z notką nie otwiera. Czasami tylko mu się zdarza i wtedy zawsze odpowiadam ale jak widzicie rzadko. Wiecie może co z tym zrobić? Używam firefoxa.

poniedziałek, 28 maja 2012

29.05.2012

Pierwszy spadek wagi. Jest 54,6. Niezbyt wiele ale miło zobaczyć tą czwórkę, kiedy w ciągu ostatnich 2 tygodni waga oscylowała w granicach 56/57kg!
Śniadanie
kawa: mleko 50kcal + łyżeczka cukru 20kcal
kanapki  2 wasy 40kcal + 2 plasterki szynki 20kcal + papryka ok.5kcal
Razem;135kcal
Obiad:
zupa: 2 szklanki wody 0kcal marchew 15kcal kostka rosołowa 18 kcal koncentrat 30kcal razem;63kcal
2 jajka na twardo 160kcal
mizeria: 53kcal.
wasa 20kcal
obiad razem 296kcal
Jak dotychczas razem: 431kcal.

28.05.2012

NIE WOLNO MI CHCIEĆ.
nie wiem ile było wczoraj ale spaliłam ok.900kcal przez 2h na rowerze.
Dzisiaj coś pod 1500kcal ale zaraz idę na rower. Znowu 10 kółek wokół zalewu. Bd ze 2h, jak wczoraj.
Coraz mnie, coraz mniej, nie chcę jeść, nie chcę, nie chcę, nie chcę. Będzie 53kg do balu. Musi być, poddam się.
EDIT. Ostatecznie 1620kcal - 900kcal(!) na rowerze= 720kcal
Poza tym wróciłam spacerkiem do domu ze szkoły, w szkole latanie po schodach, a wiadomo, że na wszystko idą jakieś kalorie więc może mogę nagiąć do 400-500?

niedziela, 27 maja 2012

27.05.2012

W zasadzie sama nie wiem, dlaczego ostatnio mi przestało zależeć na utracie wagi. Pierwszy powód to może to, że ostatnio stałam się bardziej atrakcyjna(a przynajmniej tak mi się wydaje). Zaczęły mnie dochodzić słuchy, że temu, temu i tamtemu się podobam i trochę mi to zawróciło w głowie. Ale to już minęło. Bo wciąż, nie jestem atrakcyjna dla tych, dla których bym chciała być. Drugi powód to treningi. Nie ubyło mi ciała, ale rozbudowałam trochę mięśnie i zaczęło wyglądać lepiej.
1 i 2 dały mi uczucie euforii, ale niestety złudnej i  krótkiej. Bo wciąż widzę lepszą siebie i się nieco ogarnęłam z tą radością.
Do balu zostało 6 dni. Nie udało się, ale spróbuję zwalić chociaż 1,5 kg do tego czasu.
Mam nadzieję, że mnie jeszcze będzie ktoś odwiedzać...

poniedziałek, 7 maja 2012

07.05.2012

Dzisiaj niecałe 1500kcal. Jak na powrót nie najgorzej. Pilnowałam się(a przynajmniej próbowałam). A i tak byłam i jestem głodna. Muszę się na nowo nauczyć to lubić.

Chyba wrócę do starego systemu i będę tu wklejać co dokładnie zjadłam. Dzisiaj sobie daruję bo na ilewazy nie ma wszystkiego co zjadłam i musiałam dodawać z innych stron.

Szczerze; od lutego nie schudłam nic! Ani obwody... Nic po prostu. Jedyne co zauważyłam to, że ciało mi już tak nie lata. Brzuch jest bardziej płaski. Brzucha nigdy nie mierzyłam tylko talię, ale widać. Z udami nie ma rewelacji ale jest lepiej. Tylko ta dupa... A może przesadzam? Nie wiem jak to wytłumaczyć. Na zdjęciu zadek opada dziewczynie do połowy szerokości uda. Mnie po całości prawie...





Wiem, że spora część dziewczyn bardziej wierzy wadze niż obwodom... ale szlag mnie trafia. Nie wiem jak ale wyznaczę sobie dokładnie linie np od jakieś konkretnego ubrania. Wolę ufać obwodom.



czwartek, 3 maja 2012

Po rajdzie.

Dałam radę. Wczoraj 75km przedwczoraj 45. Wydawało mi się, że jest tam dalej ale 10km przy tym to nic:D
Było zajebiście, tylko... starałam się jeść mało, ale bardzo pilnowali, żeby się najeść "bo będziesz daleko jechać". Mogło dojść do 2000kcal dziennie.
2dni-4000kcal
Spalone:3341
+ 2640(funkcje życiowe organizmu przez 2dni)
bilans;- ok.2000kcal
I KURWA NA WADZE NIC!

niedziela, 29 kwietnia 2012

29.04.2012

Nienawidzę tego wiosennego okresu. Ciągle jakieś imieniny, urodziny etc. W zasadzie w każdy weekend coś.
Dzisiaj znowu mamy gości. Nareszcie udało mi się przekonać mamę że sałatki bez majonezu mogą być dobre.
We wtorek jadę na rajd rowerowy, wracam w środę. Łącznie jakieś 140km. Nie mam pojęcia jak mam dać radę, ale nie odpuszczę. Bd mierzyła czas ciągłej jazdy.
Matko, jak brakuje mi treningów! W maju miałam wrócić, ale ten długi weekend.. nie wiem kiedy w końcu się odbędą zajęcia. Po tym wczorajszym filmie, chcę wycisnąć z siebie wszystkie siły, choć wiem(z doświadczenia nawet;)), że taniec to nic przy akrobatyce, na takim poziomie. Dzisiaj 3 kanapki na ciemnym chlebie+kawa. Na razie nie liczę kalorii, zobaczymy jak na tym wyjdę. Staram się jeść "na rozum".

sobota, 28 kwietnia 2012

Cena doskonałości

Nie ma się czym chwalić. Poszłam się pomierzyć, ale nic się nie zmieniło.

Cena doskonałości.  http://zalukaj.tv/zalukaj-film/11769/cena_doskonalosci__perfect_body_1997_.html

Ogólnie dobry film, ale jak to bywa; zapowiadają straszne konsekwencje anoreksji czy bulimii, a wcale takich nie ma. Ot, wydało się przez przypadek.
Jedyne, co mi pokazał to to, że nigdy nie będę miała tyle silnej woli jak ta dziewczyna, i zapewne każda z was jest silniejsza ode mnie.
Poza tym, film mija się z celem, bo myślę, że więcej jest dziewczyn chcących być chudymi dla satysfakcji czy wyglądu, mniej dla sportu. Ale warto obejrzeć.

Serum jest b. dobre, ale na dłuższą metę szlag mnie trafia na to palenie. Kupię jeszcze jeden rozgrzewający, potem przetestuję chłodzące. Dość mało wydajny, od soboty starczył tylko do piątku. Z tym, że ja dodatkowo smarowałam nim nogi, czyli całkiem sporą powierzchnię.

Czas porównać;(z przed 2tyg/teraz)
Pod biustem 72/71
 Na-||- 80,5/81
Talia 67/67
Brzuch(nad biodrami) 74/(nie zmierzyłam)
Biodra 89/87
Dupa(w najszerszym miejscu-z dupy w zasadzie już zjeżdżało) 95/95
O udzie zapomniałam ale nie chcę wiedzieć./54
 

Mam wrażenie że to nie jest żadne schudnięcie, tylko jakiś tam margines błędu...

Dzisiaj się nażarłam sporo, ale w gruncie rzeczy 3/4 to były warzywa..

środa, 25 kwietnia 2012

25.04.2012

Wracam w sobotę. Tym razem chyba ułożę sobie jakąś mądrzejszą dietę. Wydaje mi się, że może przez stres(?) mi trochę wagi zeszło, po południu w butach i ubraniu, z telefonem w kieszeni ważyłam 56kg.
Zaczęłam się smarować serum Eveline fat burner(jakoś tak). Zaraz pójdę się zmierzyć, ale na brzuchu na oko widzę efekty.

czwartek, 19 kwietnia 2012

19.04.2012

Jeszcze się nie poddaję ale muszę przerwać na czas egzaminów. Nie jestem w stanie odchudzać i uczyć(tsa rychło w czas się zebrałam) do nich jednocześnie. Wrócę w przyszły weekend gdy już emocje trochę opadną.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

16.04.2012

...
dzisiaj;1265 kcal + kotlet z hamburgera. nie wiem ile.
Jestem zdołowana tą sytuacją. Egzaminy, nauka, stres cały czas. Nie chudnę.
Brakuje mi ruchu. Od maja wracam na zajęcia.
Nie mam pojęcia jak schudnąć. I czy w ogóle to ma sens. Nie podobam się sobie, ważę teraz 56kg i mam jakieś 167cm wzrostu. Moje ciało jest obrzydliwe; brzuch to 2 wały, uda galareta. Kiedy próbowałam skakać na skakance od razu ją odłożyłam bo dupsko latało i dosłownie(!) obijało się. To... gorzej niż obrzydliwe; odstręczające.  W zasadzie to nie schudłam nic od nowego roku, tyle że mi się brzuch spłaszczył. Załamuje mnie beznadziejność sytuacji, bo przecież w lutym trzymałam dietę, i efekty jak widać gówniane.
Czy to w ogóle ma sens wpędzać się... w sumie już się wpędziłam. Głodziłam się i rzygałam ale anoreksja czy bulimia to jeszcze nie jest. Ale obsesja na pewno.
Jeśli chudnę to z brzucha i i tak minimalnych cycków. Z dupy i ud efekty są znikome a na nich mi najbardziej zależy.
Gdyby nikt nie komentował mojego ciała byłoby mi łatwiej. Bo z jednej strony... kurde to trochę niezręczne.
Moje ciało podoba się innym, ale co oni do cholery pierdolą? Nie widzieli mnie nago.
A z drugiej strony zdarzają się przytyki, choć wiem, że te osoby za mną nie przepadają(nie podoba im się, że nagle z pośmiewiska stałam się konkurencją) ale mimo wszystko.
Kiedy z jednej strony słyszę komplementy a z drugiej chamskie komentarze, gubię się i od razu; skoro jestem głodna a mam 1000kcal do wykorzystania to milkyway(100) chyba nie zaszkodzi... z tym że przekąski w szkole mnie nakręcają.

czwartek, 12 kwietnia 2012

12.04.2012

Dzisiaj nawet nieźle 1090kcal, ale byłam na spacerze z psem, więc jakieś 1050.Niestety nie biegałam, nie mam czasu na nic na jutro mam tyle nauki, że i tak pewnie nie wyrobię.
Cięęęęężkooo bardzo. Wczoraj zjebałam. Myślę, że mimo wszystko było ok.1700-800 ale najwięcej zjadłam wieczorem. Muszę chyba jutro wstać wcześniej i kupić jakąś przekąskę do szkoły, ale pewnie nie zdążę. Siedzę w szkole od 7.30 do 16. Koszmar. A egzaminy coraz bliżej...
Nie ważyłam się od 2 dni. Kupiłam centymetr. Chyba pójdę się pomierzyć...
Zaczęłam brać drożdże. Biorę 3 tabletki dziennie. Zależy mi na włosach, żeby były dłuższe. Wiecie może coś o ich wpływie na odchudzanie?
No dobra zmierzyłam się. Porażka.
Pod biustem 72.
Na-||- 80,5
Talia 67
Brzuch(nad biodrami) 74
Biodra 89
Dupa(w najszerszym miejscu-z dupy w zasadzie już zjeżdżało) 95
O udzie zapomniałam ale nie chcę wiedzieć.

Fajnie że jak na razie skutecznie udało mi się odchudzić tylko w cyckach.

wtorek, 10 kwietnia 2012

10.04.2012 Na nowo, na nowo, na nowo!

Dzisiaj wyszło na styk 1000kcal. Zrobiłam sobie wodę z; 2 saszetki aqua slim, ze 3 łyżki octu jabłkowego, saszetki; na noc i na dzień Bigactive(dla zainteresowanych http://alejka.pl/formula-wspomagajaca-odchudzanie.html). Mam wrażenie, że trochę za dużo tego wszystkiego na 1,5litra wody ale to może działać tylko moczopędnie, najwyżej zrobię parę kursów do łazienki więcej.
Przeraziłam się swoimi postanowieniami noworocznymi; 50kg do wakacji a tkwię w tym samym miejscu od listopada! Teraz zaczynam na nowo i na poważnie. Nie ma przeproś.
Koło 20 idę pobiegać z psem. Na początek wystarczy 20min ciągłego biegu(czyli latam ze stoperem i wyłączam kiedy przestanę biec), poza tym pies nie będzie biegał non stop. W sumie to może mnie on trochę stopować, ale to i tak więcej niż wcześniej.

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Nowy początek

Przenoszę bloga z dwóch powodów;
A. Onet nawala.
B. Nowy blog, nowe wyzwanie, nowe siły.

Nie mam się czym dzisiaj chwalić- święta.
Jutro wszystko od nowa.